Cookie

środa, 20 stycznia 2016

31

* Tydzień później *

Któregoś wieczoru Bruno wrócił do domu z uśmiechem od ucha do ucha. Podszedł do mnie, składając lekki pocałunek na mojej szyi i wtulając się we mnie.
- A Ty co taki zadowolony? - zagaiłam, odwzajemniając jego uścisk.
- Mi również się poszczęściło! Odezwał się do mnie Travis McCoy i chce ze mną nagrać kawałek!
- AAA Gratuluję skarbie! - ucałowałam go w policzek.
- Dziękuję słodziaku! - przytulił mnie mocniej. Zauważył jak koncertowałem z chłopakami w kafejce przy Vespucci Beach i stwierdził, że chciałby nagrać ze mną. Oczywiście chłopacy robią oprawę muzyczną. - uśmiechnięty opowiadał o wszystkim.
- Będziesz sławny! - klepnęłam go po tyłku, kierując się schodami na górę do sypialni.
- Tak tak! - zaśmiał się. A jak tam Spinnin'?
- A bardzo dobrze! Chcą mnie poznać osobiście. Czeka nas podróż do Holandii! - byłam podekscytowana.
- Uwielbiasz Holandię! To będzie podróż twoich marzeń! - Bruno ekscytował się wraz ze mną.
- A co ty taki napalony? - śmiałam się z niego.
- Cieszę się twoim szczęściem, skarbie. - objął mnie w talii.
- To jakieś podejrzane! - zaśmiałam się, całując go w policzek.
- Dzięki, że mi nie wierzysz.- zrobił smutną minkę.
- Przecież tylko się droczę. Chodź tuu. - wpiłam się w jego usta.
- Mmm..- mruknął. A za co to? - zapytał ponownie, wpijając się w moje usta.
- Za wszystko. - moja ręka powędrowała do jego włosów, mierzwiąc je między palcami.
- Kochana! - cmoknął mój policzek, na co się lekko uśmiechnęłam.
- Idę pobiegać, idziesz ze mną? - zapytałam.
- Niee, pogram sobie na gitarze. Może dostanę weny. - uśmiechnął się, zmierzając w kierunku schodów na piętro.
- Powodzenia! - rzuciłam, kierując się do garderoby, gdzie przebrałam się w sportowy top, legginsy 3/4 i czarne nike roshe run. Wychodząc, zgarnęłam bluzę, którą przewiązałam na biodrach oraz telefon i słuchawki. Nie wyobrażam sobie biegania bez muzyki. To jakby jeść nie popijając co jakiś czas.
 Zabrawszy wszystko, założyłam słuchawki i ruszyłam truchtem w stronę dzikiej plaży. Pogoda sprzyjała bieganiu. Nie było zbyt duszno, a przyjemy wiaterek dodawał otuchy. Po przebiegnięciu sporego kawałka, zrobiłam sobie przerwę i wskoczyłam do sklepu muzycznego. Przeglądając płyty, natknęłam się na płytę Amy Winehouse, którą od dawna chciałam mieć. Szczęśliwym trafem, była ona przeceniona o 50 procent, co zadecydowało że ją wzięłam. Po wyjściu ze sklepu zauważyłam zbierające się na niebie chmury, więc ruszyłam z powrotem do domu. Kiedy przekroczyłam próg mieszkania, usłyszałam ciepły głos Bruna oraz dźwięk gitary, dochodzące z sypialni na górze. Postanowiłam zakraść się aby posłuchać, co śpiewa mulat. Przez niewielką szparę niedomkniętych drzwi zauważyłam sylwetkę mężczyzny, siedzącego tyłem i grającego na instrumencie. Akurat śpiewał "When I see your face, there's not a thing that I would change, 'cause you're amazing Just the way you are. And when you smile, the whole world stops and stares for a while, 'cause girl you're amazing Just the way you are". Usłyszawszy te słowa, uśmiechnęłam się, po czym udałam się do łazienki na piętrze. Wzięłam krótki prysznic, po czym przebrałam się w wygodne ubrania. Bruno nadal coś brzdękał na gitarze, notując coś co jakiś czas, jednak ja zeszłam na dół, zaparzyłam herbatkę i włączyłam płytę Amy na kinie domowym. Usłyszawszy pierwsze dźwięki dobrze znanej mi piosenki, zamknęłam oczy i rozłożyłam się na kanapie. Całkowicie oddałam się muzyce. Nie zauważyłam, kiedy brązowooki zdążył skończyć grać, zejść na dół i pocałować w skroń.
- Mmm..- wydałam cichy pomruk.
- Co tam kocurze? - mężczyźnie dopisywał humor.
- U mnie bardzo dobrze, a u Ciebie, loczku? - śmiałam się, bawiąc się jego afro.
- Hahaha zazdrościsz takich włosów. - wskazał na swoją fryzurę.
- A żebyś wiedział że tak! - cmoknęłam jego usta.
- Jutro zabieram Cię do restauracji!- oznajmił, wpatrując się w moje oczy.
- Z jakiej to okazji? - spytałam.
- Jak to, nie pamiętasz?! - zdziwił się.
- Emm.. nie.- posmutniałam.
- Jutro są dwa lata odkąd się poznaliśmy.- złapał mnie za dłoń. Przygotuj się na niezwykły dzień, kochanie.
- Ojej, faktycznie. Nie wiem co wymyśliłeś, ale zapowiada się ciekawie.- uśmiechnęłam się, po czym dałam mu buziaka. Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę, po czym udaliśmy się spać.
_________________________________________________________________________________
Wracam. Powiem Wam, ze jestem cholernie na siebie zła, ale i również zmotywowana. Nie rozpisuję się - pilnujcie mnie i gońcie z pisaniem oraz dołączajcie do grupy na facebook'u gdzie lepiej się poznamy i będziecie mogli bardziej mnie motywować (ganiać) do pisania. O ile na pisanie mam dużo pomysłów, to nie mogę się wziąć za wrzucenie tego tutaj :D Pozdrawiam :***

grupa fb: https://www.facebook.com/groups/1030707090325506  Zapraszam! :3