Cookie

sobota, 28 czerwca 2014

19

Z dedykacjami dla Pani Magdy :) Przepraszam, za długą przerwę, spowodowaną poprawianiem ocen, biwakiem klasowym, balem szkolnym i innymi pierdołami z okazji zakończenia szkoły. Wybaczycie mi? Od Lipca powracam z regularnymi rozdziałami :)

*** Tydzień później ***

Ból po stracie mojej bliskiej przyjaciółki malał, a mój dobry nastrój rósł na potęgę. W tym tygodniu odwiedzili nas rodzice Bruna, żeby skontrolować czy wszystko jest w porządku. Z tej okazji upichciłyśmy z Karoline pieczonego kurczaka i szarlotkę. Chłopcy latali po zakupy, a nawet poodkurzali w domu i nakryli do stołu. Bruno świetnie się dogadywał z Jamareo i z wzajemnością. W Sobotę, czyli wtedy kiedy wpadli do nas rodzice, wystroiłyśmy się z siostrą w sukienki, a Bruno i Jam nawet zaopatrzyli się w garnitury. Fakt, co fakt nie był to jakiś wystawny obiad, ale staraliśmy się. Kiedy rodzice przyjechali, powitaliśmy ich oraz zaprowadziliśmy do jadalni. Karoline podała kurczaka, po czym usiadła obok Jam'a. Ja siedziałam obok Bruna, trzymając go za rękę. Po skończonym daniu, Bruno nieśmiało podjął temat przeprowadzki.
- Mamo, tato...- zaczął nieśmiało.
- Tak, synku?- odpowiedziała Bernie.
- Bo widzisz, my chcemy się tutaj przeprowadzić.- spojrzał na mnie.
- Emm...czy na pewno to przemyśleliście?- zapytał tata Bruna.
- Jesteście tutaj niecałe dwa tygodnie, już wszystko wiecie?- podjęła mama.
- Na razie mogą zatrzymać się tutaj- powiedziała Karoline.
- No nie wiem. Zakazać wam nie możemy, bo jesteście dorośli i sami możecie decydować o swoim życiu, ale przemyślcie to jeszcze.- odezwał się Pan Hernandez.
- Jasne, jeszcze nam się nie spieszy.- uśmiechnął się Bruno.
- Macie w ogóle na oku jakieś mieszkanie?
- Jeszcze nie, ale od Poniedziałku zaczniemy przeglądać oferty.
- W sumie niedaleko mnie jest kilka wolnych mieszkań.- odezwała się Karoline.
- Ooo to byłoby świetnie, miałybyśmy blisko do siebie.- uśmiechnęłam się.
Po chwili poszłam do kuchni i przyniosłam wszystkim po talerzyku z szarlotką. Wszyscy stwierdzili, że była ona niebiańsko pyszna, a mama Bruna poprosiła mnie nawet o przepis. Około 20:00 rodzice pojechali, a my wzięliśmy się za zmywanie.
- Wy z Brunem już tak na poważnie, chcecie ze sobą zamieszkać?- zagadała Karoline, gdy zostałyśmy same.
- Myślę, że jesteśmy gotowi, aby spróbować czegoś nowego. W końcu to nasza wspólna decyzja. - uśmiechnęłam się.
- To bardzo odważne z Twojej strony. Jesteś jeszcze młoda i powinnaś korzystać z życia, bawić się, a na dojrzały związek masz jeszcze czas. Ja nie uważam, że mój związek z Jam'em będzie jakiś długi i nie wiążę z nim wielkich planów.
- Teraz sama nie wiem, co mam myśleć. A Ty z Jam'em jesteś tylko dla zabawy?- zapytałam zdziwiona.
- Bardzo go lubię, ale wątpię by było z tego coś poważniejszego.
- Więc, dlaczego z nim jesteś?
- Hhh...- westchnęła. Nie wiem, wydawało mi się, że go kocham i będzie mi z nim dobrze, ale z nim czuję jak kiedyś z Tom'em.- wyszeptała cicho.
- Czyli chcesz z nim zerwać?
- Nie wiem, ostatnio poznałam kogoś na imprezie, ale nie wiem czy coś z tego będzie. Jamareo jest dobrym przyjacielem, a nie chłopakiem. Nie wiem jak to rozegrać, bo nie chcę go zranić.
- Czy jesteś tego pewna? Przemyśl to ,jak byś chciała porozmawiać to możesz na mnie zawsze liczyć.- uśmiechnęłam się do niej.
Nagle do kuchni wpadli chłopcy. Bruno podszedł do mnie i objął mnie w talii, a Jam podszedł do Karoline i dał jej czułego buziaka. Widziałam jak Karola udaje szczęśliwą, a tak naprawdę jest zagubiona i ciężko jest jej ukrywać prawdę. Bruno zaproponował, żebyśmy poszli na spacer. Zapytał Jam'a i Karolę czy też chcą iść, ale oni powiedzieli, że chcą się położyć. Jam pożegnał się z Karoline i poszedł do domu, a my poszliśmy na plażę. Podczas spaceru, Bruno zauważył, że jestem zmartwiona.
- Skarbie, wyglądasz na zmartwioną. Czy wszystko w porządku?- zapytał lekko przejęty.
- Tak wszystko dobrze.- zapatrzyłam się w morze.
- Na pewno? Powiedz mi, przecież mi możesz zaufać.
- No bo, Karoline chce zerwać z Jamareo.
- Dlaczego?
- No wiesz jaka ona jest, nie potrafi być z nikim w związku. Czuje się ograniczona i nie lubi się zbytnio angażować. A mi szkoda jest Jamareo.
- Porozmawiaj z nią, może zmieni zdanie.
- Ty to zrób.- zaśmiałam się. Ja już rozmawiałam.
- Kochanie, ja nie potrafię rozmawiać na takie tematy.- zaśmiał się. Przestań się tym zadręczać, myślę, że Karoline wie co robi, a poza tym nie możemy się mieszać w ich sprawy.
- Masz rację. Musimy się zając sobą i ewentualną przeprowadzką.- powiedziałam, dając mu buziaka w policzek.
- Może skoczymy do knajpki blisko plaży? Słyszałem, że robią tam świetne drinki.- zapytał Bruno.
- Więc chodźmy.- zawołałam wesoło, łapiąc go za rękę.
Po chwili dotarliśmy na miejsce. Wystrój tam był niesamowity, stylizowany na hawaje, a pod sufitem wisiały małe, kolorowe lampiony. Drinki były rzeczywiście dobre, a po ich wypiciu znacznie poprawił nam się humor. Po przyjściu oglądaliśmy film. Podczas namiętnych scen Bruno zakrywał mi oczy jak dla małego dziecka i sam zaczynał całować. Jak łatwo się domyśleć nie skończyliśmy go oglądać, a po igraszkach zasnęliśmy w objęciach.

niedziela, 1 czerwca 2014

18

Z dedykacją dla Pani Iwony, która prowadzi niesamowitego pingera z niesamowitym opowiadaniem. :) Odcinek krótki, bo mam na głowie poprawianie ocen i projekt edukacyjny :/ Jeszcze tylko te 2 tygodnie i się rozkręcam z opowiadaniami.

*** Oczami Bruna***
W środku nocy obudziła mnie osoba, chodząca po mieszkaniu. Przewróciłem się na drugi bok i ujrzałem jej sylwetkę w drzwiach. Zbliżała się do mojego łóżka, myśląc że nadal śpię. W pewnym momencie lekko i niepewnie dotknęła mojego ramienia. W jej oczach były łzy. Nie byłem pewny, czy ją przytulić, bo jej ostatnia reakcja bardzo mnie zaskoczyła i lekko zaniepokoiła. Patrzyłam na jej piękne oczy, które gubiły kolejne łzy. Powoli zbliżała się w moją stronę, aż w końcu niepewnie przytuliła, jakby bała się mojej reakcji. Odwzajemniłem przytulenie i delikatnie zacząłem gładzić dłonią po jej plecach. Jej skóra była nieprawdopodobnie gładka i przyjemnie pachniała. W pewnym momencie zbliżyła głowę w moją stronę i cichutko wyszeptała.
- Przepraszam Bruno, to spadło na mnie tak nagle...- łkała cicho.
- Spokojnie, wiem że to nie jest dla ciebie łatwe. Dla mnie też nie jest.
- No bo Anka i my i...
- Spokojnie.- przerwałem jej.
- Kocham cię Bruno.- wyszeptała, delikatnie całując moje usta.
Zasnęła ze mną.

Następnego ranka Paula zachowywała się jak zwykle, chociaż ja dostrzegałem w niej trochę smutku.
Karoline wymyśliła coś, co poprawi humor każdej dziewczynie- wypad na zakupy. Nie ukrywałam, że nie lubię spędzać całych dni na chodzeniu po sklepach, ale postanowiłem się poświęcić, aby poczuła się lepiej.

***Oczami Pauliny***
Karoline wpadła na pomysł, aby pójść na zakupy. Jakoś od razu poprawił mi się humor, ale szkoda mi było Bruna. Wiadomo, że mężczyźni nienawidzą łażenia po sklepach całymi dniami.
- Bruno, jeśli nie chcesz, to nie musisz z nami iść.- powiedziałam, gładząc go po ramieniu.
- Ale ja chcę.- powiedział, obejmując mnie.
- Taa jasne. Ta ściema nie przejdzie. Każdy normalny facet nienawidzi zakupów w centrum.- uśmiechnęłam się.
- A może jestem nienormalny?- żartował.
- Jasne, że nienormalny, bo mój.- lekko ucałowałam jego policzek.
Chodziłyśmy od sklepu do sklepu, a nasze ręce stawały się bardziej obciążone pod wpływem toreb. Bruno miał wrażenie jakby odwiedził ponad tysiąc sklepów. Po powrocie do domu przez pół godziny chwaliłyśmy się co kupiłyśmy, prezentując to na sobie. Moja garderoba znacznie się wzbogaciła. Brązowooki zaproponował nam wypad do klubu. Będzie to dobry sposób na poznanie chłopaka Karoline- Jamarea.
Po dwóch godzinach byliśmy już pod budynkiem, w którym mieścił się klub. Pojawił się i Jamareo. Jest on dość wysokim mężczyzną o ciemnej karnacji (słodki murzynek hihihi). Po przywitaniu się, weszliśmy i zajęliśmy miejsce w najwyżej położonej loży. Panował tam świetny klimat. Chłopcy zamówili sobie piwo, a my z Karoliną po drinku. Nasi partnerzy szybko złapali wspólny język, bo okazało się, że Jam również jest muzykiem i gra na gitarze basowej. Gdy DJ puścił nasz ulubiony kawałek Ja i Karoline pognałyśmy na parkiet. Razem skakałyśmy i tańczyłyśmy w rytm muzyki. Po chwili dołączyli do nas chłopcy. Obaj świetnie tańczyli, chociaż z Brunem tańczyło mi się najlepiej. Rozbrzmiał wolny kawałek, a Bruno zbliżył się do mnie, kładąc swoje ręce na moich biodrach. Powoli kołysaliśmy się w rytmie muzyki, patrząc się sobie w oczy. Pod koniec kawałka Bruno pocałował mnie i podziękował za taniec. Dobrze, że namówił mnie na ten wypad do klubu, to znacznie poprawiło mój nastrój. W domu pojawiliśmy się po 2-giej. Jam nocował dzisiaj z Karoline i coś mi się wydaje, że to nie była zwykła noc. Bruno też pokusił się o umilenie nocy, a ja mu uległam. Nad ranem wstałam, narzuciłam luźny t-shirt Bruna i poszłam po butelkę wody do kuchni. Jakież to zdziwienie mnie ogarnęło, kiedy wróciłam do pokoju. Jamareo widocznie pomylił pokoje, wracając z łazienki i kładł się do Bruna. Szybko odciągnęłam go i skierowałam do drugiego pokoju, a sama położyłam się i objęłam mojego brązowookiego partnera. Poczuł to i przytulił mnie do siebie mocniej. Czułam, że z nim naprawdę jestem bezpieczna. Kiedy Bruno się obudził, poszliśmy do jacuzzi na dachu i oglądaliśmy wschód słońca. Coraz bardziej nurtowała mnie myśl, czy by się tutaj nie przeprowadzić. Po zjedzonym śniadaniu wszyscy pojechaliśmy na plażę, ale inną bo tamta źle mi się kojarzy. Nie ukrywam, czułam w sobie niepokój, ale Bruno był ciągle obok mnie, co sprawiało że byłam spokojniejsza.
- Bruno?- zaczęłam.
- Tak skarbie?
- Co myślisz o przeprowadzeniu się tutaj?
- Myślę, że to szalony pomysł.- uśmiechnął się.
- Szalony jak ja?- uśmiechnęłam się.
- Nie, Ty jesteś jeszcze bardziej szalona. Kocham cię.
- Też cię kocham.
- Pokazać Ci coś?- zapytał z podejrzanym uśmiechem.
- Boję się twoich pomysłów Bru.
- I powinnaś.- uśmiechnął się chytrze, a po chwili byliśmy w wodzie, mokrzy od stóp do głów.
- Bruno!- zawołałam.
- No co?- uśmiechnął się niewinnie.
- Z Tobą nie można iść na plażę.
- Coś mówiłaś?- zapytał się, biorąc mnie na ręce i szybko wbiegając w falę.
- Brunoo!!!- krzyczałam.
- Też cię kocham- uśmiechnął się, po czym objął mnie i zaczął całować.
- Aww...jakie słodziaki- zawołała Karola, stojąc w objęciach Jam'a. Widziałam, że była z nim szczęśliwa.
- Zaraz ty będziesz słodziak- zawołałam, biegnąc w jej stronę.
- Jasne, jasne słodziaku.- śmiała się, uciekając ode mnie.
Nasi partnerzy stali i tylko się z nas śmiali. Gdy dorwałam Karolę, przytuliłam się do niej, a ona próbowała mnie od siebie ''odczepić''.
- Paula, ty mokry psie.- śmiała się.
- Jestem twoim kundelkiem, słodziakiem.- żartowałam.
- Kundelkiem, powiadasz? Myślałam, że mokrym szczeniakiem.
- Ty jesteś mokry szczeniak.- wpadłyśmy do wody, śmiejąc się.
Ciekawa byłam, co sobie myślą o nas chłopcy, ale chyba nie chciałam wiedzieć.