Cookie

środa, 20 stycznia 2016

31

* Tydzień później *

Któregoś wieczoru Bruno wrócił do domu z uśmiechem od ucha do ucha. Podszedł do mnie, składając lekki pocałunek na mojej szyi i wtulając się we mnie.
- A Ty co taki zadowolony? - zagaiłam, odwzajemniając jego uścisk.
- Mi również się poszczęściło! Odezwał się do mnie Travis McCoy i chce ze mną nagrać kawałek!
- AAA Gratuluję skarbie! - ucałowałam go w policzek.
- Dziękuję słodziaku! - przytulił mnie mocniej. Zauważył jak koncertowałem z chłopakami w kafejce przy Vespucci Beach i stwierdził, że chciałby nagrać ze mną. Oczywiście chłopacy robią oprawę muzyczną. - uśmiechnięty opowiadał o wszystkim.
- Będziesz sławny! - klepnęłam go po tyłku, kierując się schodami na górę do sypialni.
- Tak tak! - zaśmiał się. A jak tam Spinnin'?
- A bardzo dobrze! Chcą mnie poznać osobiście. Czeka nas podróż do Holandii! - byłam podekscytowana.
- Uwielbiasz Holandię! To będzie podróż twoich marzeń! - Bruno ekscytował się wraz ze mną.
- A co ty taki napalony? - śmiałam się z niego.
- Cieszę się twoim szczęściem, skarbie. - objął mnie w talii.
- To jakieś podejrzane! - zaśmiałam się, całując go w policzek.
- Dzięki, że mi nie wierzysz.- zrobił smutną minkę.
- Przecież tylko się droczę. Chodź tuu. - wpiłam się w jego usta.
- Mmm..- mruknął. A za co to? - zapytał ponownie, wpijając się w moje usta.
- Za wszystko. - moja ręka powędrowała do jego włosów, mierzwiąc je między palcami.
- Kochana! - cmoknął mój policzek, na co się lekko uśmiechnęłam.
- Idę pobiegać, idziesz ze mną? - zapytałam.
- Niee, pogram sobie na gitarze. Może dostanę weny. - uśmiechnął się, zmierzając w kierunku schodów na piętro.
- Powodzenia! - rzuciłam, kierując się do garderoby, gdzie przebrałam się w sportowy top, legginsy 3/4 i czarne nike roshe run. Wychodząc, zgarnęłam bluzę, którą przewiązałam na biodrach oraz telefon i słuchawki. Nie wyobrażam sobie biegania bez muzyki. To jakby jeść nie popijając co jakiś czas.
 Zabrawszy wszystko, założyłam słuchawki i ruszyłam truchtem w stronę dzikiej plaży. Pogoda sprzyjała bieganiu. Nie było zbyt duszno, a przyjemy wiaterek dodawał otuchy. Po przebiegnięciu sporego kawałka, zrobiłam sobie przerwę i wskoczyłam do sklepu muzycznego. Przeglądając płyty, natknęłam się na płytę Amy Winehouse, którą od dawna chciałam mieć. Szczęśliwym trafem, była ona przeceniona o 50 procent, co zadecydowało że ją wzięłam. Po wyjściu ze sklepu zauważyłam zbierające się na niebie chmury, więc ruszyłam z powrotem do domu. Kiedy przekroczyłam próg mieszkania, usłyszałam ciepły głos Bruna oraz dźwięk gitary, dochodzące z sypialni na górze. Postanowiłam zakraść się aby posłuchać, co śpiewa mulat. Przez niewielką szparę niedomkniętych drzwi zauważyłam sylwetkę mężczyzny, siedzącego tyłem i grającego na instrumencie. Akurat śpiewał "When I see your face, there's not a thing that I would change, 'cause you're amazing Just the way you are. And when you smile, the whole world stops and stares for a while, 'cause girl you're amazing Just the way you are". Usłyszawszy te słowa, uśmiechnęłam się, po czym udałam się do łazienki na piętrze. Wzięłam krótki prysznic, po czym przebrałam się w wygodne ubrania. Bruno nadal coś brzdękał na gitarze, notując coś co jakiś czas, jednak ja zeszłam na dół, zaparzyłam herbatkę i włączyłam płytę Amy na kinie domowym. Usłyszawszy pierwsze dźwięki dobrze znanej mi piosenki, zamknęłam oczy i rozłożyłam się na kanapie. Całkowicie oddałam się muzyce. Nie zauważyłam, kiedy brązowooki zdążył skończyć grać, zejść na dół i pocałować w skroń.
- Mmm..- wydałam cichy pomruk.
- Co tam kocurze? - mężczyźnie dopisywał humor.
- U mnie bardzo dobrze, a u Ciebie, loczku? - śmiałam się, bawiąc się jego afro.
- Hahaha zazdrościsz takich włosów. - wskazał na swoją fryzurę.
- A żebyś wiedział że tak! - cmoknęłam jego usta.
- Jutro zabieram Cię do restauracji!- oznajmił, wpatrując się w moje oczy.
- Z jakiej to okazji? - spytałam.
- Jak to, nie pamiętasz?! - zdziwił się.
- Emm.. nie.- posmutniałam.
- Jutro są dwa lata odkąd się poznaliśmy.- złapał mnie za dłoń. Przygotuj się na niezwykły dzień, kochanie.
- Ojej, faktycznie. Nie wiem co wymyśliłeś, ale zapowiada się ciekawie.- uśmiechnęłam się, po czym dałam mu buziaka. Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę, po czym udaliśmy się spać.
_________________________________________________________________________________
Wracam. Powiem Wam, ze jestem cholernie na siebie zła, ale i również zmotywowana. Nie rozpisuję się - pilnujcie mnie i gońcie z pisaniem oraz dołączajcie do grupy na facebook'u gdzie lepiej się poznamy i będziecie mogli bardziej mnie motywować (ganiać) do pisania. O ile na pisanie mam dużo pomysłów, to nie mogę się wziąć za wrzucenie tego tutaj :D Pozdrawiam :***

grupa fb: https://www.facebook.com/groups/1030707090325506  Zapraszam! :3

piątek, 18 września 2015

30

W ostatnim rozdziale:
"Po wejściu do domu i rozpakowaniu zakupów, postanowiłam sprawdzić maila. Dawno mnie tam nie było!- pomyślałam. Po zalogowaniu dostrzegłam nową wiadomość. Kiedy ją przeczytałam, myślałam, że to jakiś żart...

Perspektywa Pauli:
- O K***a! - wymknęło mi się. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Moim oczom ukazała się wiadomość ze Spinnin' Records, najpopularniejszej wytwórni dla producentów muzycznych/dj'ów, mającej miejsce w Holandii. Czytałam dalej nie wierząc w to co czytam. 
- Współpraca?! Ze mną?! O MÓJ BOŻE!!! - myśli biły się w mojej głowie. Z KIM?! - Wrzasnęłam na cały dom. O MATKO! - krzyczałam, biegając po domu. Poziom ekscytacji wzrastał z każdą sekundą. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Cała w skowronkach otworzyłam, a ujrzawszy tam Jimmi'ego rzuciłam się na niego.
- Eee..wszystko w porządku? - rzucił szybko, za bardzo nie wiedząc co zrobić, po czym przytulił mnie. 
- Aaaa...dostałam maila od Spinin' Records!!! - krzyczałam, piszcząc i skacząc jak małe dziecko.
- Wow, wytwórnia z moich rodzinnych stron! Gratuluje! - cmoknął mnie lekko w policzek.
Lekko zmieszana, zarumieniłam się, po czym zaprosiłam go na herbatę. Przesiedzieliśmy do wieczora, rozmawiając i żartując co chwilę. Bruno nadal nie wracał, co lekko mnie niepokoiło.
- Pewnie zatrzymało go coś w studio. - próbowałam się uspokoić, lecz na próżno. Zadzwoniłam do niego, lecz nie odpowiadał. Spróbowałam raz jeszcze. To samo...
- Ugh Bruno...- westchnęłam rozdrażniona. Zaczęłam sprzątać kuchnię z myślą co mogło go AŻ TAK zatrzymać.
- Walić to! - przywaliłam pięścią w blat, po czym poszłam się położyć. Zasnęłam od razu.

***
Następnego dnia mój humor pozostawiał wiele do życzenia. Bruno nie uraczył mnie swoją obecnością ani żadnym sms'em. Zirytowana, poszłam pobiegać. Wracając spotkałam Jimmiego, który zaprosił mnie do siebie na śniadanie. Skorzystałam z jego zaproszenia. Jego towarzystwo poprawił mi humor do czasu, kiedy wróciłam do domu. Widok, który zastałam ledwie co przyprawił mnie o zawał. Zakrwawiony Bruno leżał na kanapie w salonie, najprawdopodobniej spał. Podbiegłam do niego, sprawdzając jego oddech. Oddychał! Dzięki Bogu! Gwałtownie zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki. Zabrałam apteczkę, mocząc przy tym bandaże. Delikatnie przyłożyłam zimny kompres do twarzy mulata. Widok tych ran przyprawiał mnie o ból. Czułam jak moje serce rozpada się na milion małych kawałków.
- Paula, już jesteś. - odezwał się słabym głosem.
- Ciii...- przyłożyłam nowy, chłodny kompres do ranki obok powieki. Odpoczywaj sobie. - mój głos się łamał, a w oczach zebrały się łzy. Mulat tylko westchnął cicho, zamykając powieki. Po skończonym opatrunku, przykryłam go kocem, całując w policzek.
- Boże, co ja zrobiłam! - zła na siebie, rzuciłam się na łóżko w sypialni. IDIOTKA! - warknęłam, bijąc się w głowę. Bezsilna opadłam na podłogę, łkając cicho.
- Skarbie, to nie twoja wina. - brązowooki niespodziewanie objął mnie ramieniem.
- Moja! - załkałam w jego ramię. Jeszcze jak głupia wściekałam się, że nie odbierasz i...
- Cii! - przerwał mi, gładząc mnie po głowie. To nie twoja wina kochanie, po prostu miałem do załatwienia stare sprawy. Spokojnie już, chodź tu. - wziął mnie na kolanka, po czym mocno przytulił.
- Już dobrze. - zamruczał.
- Wiesz co... - zaczęłam. 
- Hm? - mruknął, gładząc mój policzek.
- Dostałam maila ze Spinnin' Records... - mówiłam niepewnie.
- Od TEGO Spinnin' Records?! - ożywił się.
- Mhm.- przytaknęłam.
- O matko, to gratuluję kochanie! - pocałował mnie lekko. Jestem z Ciebie dumny!
- Dziękuję kotek. - wtuliłam się w niego.
- A w ogóle.. to jak oni Cię zauważyli? - główkował.
- Bruno... nie mówiłam Ci wcześniej o moich coverach na youtub'ie, ani o tym, że rośnie ich popularność... - zamilkłam, spuszczając wzrok. 
- Coo? - wytrzeszczył oczy. Czemu mi nic nie powiedziałaś? - zrobił zawiedzioną minkę.
- Byłeś zajęty kapelą i w ogóle. Nie chciałam Ci mówić o takich głupotach. Nie sądziłam, że to się rozwinie.
- Jakich głupotach, to poważne sprawy! Skarbie, wszystko co związane z Tobą jest dla mnie ważne. Nie ukrywaj nic przede mną, dobrze?
- No dobrze misiu. Kocham Cię. - szepnęłam.
- Ja Ciebie też, aniołku. - objęłam go, po czym złożyłam na jego ustach lekki pocałunek.
- Choć poleżymy sobie. - zaproponowałam, na co skinął głową. Po chwili leżeliśmy w objęciach. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Poczułam tylko jak mulat wtula się mocniej, całując mnie w kark.
_______________________________________________________________________________
Witam moje perełki :* Jak tam rok szkolny, co słychać u Was? U mnie słabo, bo przychorowałam dość mocno :/ Jedyny plus, to że mogę sobie posiedzieć w domku i odpocząć od szkoły :D Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Jeśli tak komentujcie i klikajcie to gówienko "+1" Kocham Was, Wasza Paula ^^

poniedziałek, 7 września 2015

UWAGAAA Same dobre newsy!!!!

 Witam wszystkie moje kochane misie pysie :D Mam dla Was kilka ważnych informacji! Otóż:

1) ZDAŁAM  MATEMATYKĘ!!!! <3


2) W końcu wracają regularne rozdziały! HURRAAAY!!!!


3) Prawdopodobnie w tym tygodniu opublikuję już 30 rozdział!!! (chcecie już w czwarteczek? :D)


4) DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKIE WYŚWIETLENIA! KOCHAM WAS BARDZO MOCNO I GDYBY NIE WY JUŻ DAWNO USUNĘŁABYM TEN BLOG :* WIEEELKIE SERCE DLA WAS :****** <3

P.S. Czy chcecie jakąś grupkę na fb żeby się integrować i poznawać? Jakieś aski i inne social media? Nie jestem tylko pisarką ale i muzykiem, chcecie mnie poznać od innej strony? KOMENTUJCIE! :*

wtorek, 7 lipca 2015

29

 Rankiem zbudził mnie zapach tostów oraz parzonej kawy, dochodzący z kuchni przez otwarte drzwi sypialni. Bez wątpienia wiedziałam, że to brązowooki przygotowuje jedno z moich ulubionych dań. Powoli zwlokłam się z łóżka i leniwym krokiem udałam się do kuchni, po drodze przecierając oczy.
- Dzień dobry Słoneczko!- serdeczny uśmiech bruneta od razu postawił mnie na nogi sprawiając przy tym, że kąciki moich ust mimowolnie powędrowały ku górze.
- Misioo!- przytuliłam mojego partnera.
- Niedźwiadek tak mocno spał, że przespał burzę.- puścił mi oczko.
- Była burza?!- zapytałam zdziwiona.
- Około 3-ciej, Zbudziłem się i przymknąłem drzwi od tarasu. Z mlekiem?- zapytał, wskazując na kawę.
- Poproszę kochanie.- przytaknęłam. No to faktycznie jakoś mocno mi się przysnęło.- podrapałam się po głowie. Ja tylko przebudziłam się jakoś po 2 aby napić się wody, pamiętam że było mega duszno.- upiłam łyk otrzymanego napoju.
- Racja, było bardzo duszno, ciężko było spać.- mulat powędrował tym razem do łazienki.
No ładnie, zjadł sobie sam, a teraz mnie zostawił!- pomyślałam, po czym lekko się uśmiechnęłam.
Spojrzałam na zegarek na kuchence. Było wpół do dziewiątej. Bruno zajął łazienkę, więc po skończonym posiłku i wstawieniu rzeczy do zmywarki, położyłam się na sofie i zaczęłam przeglądać instagrama. Oo, ktoś mnie follow'uje!- zobaczyłam nowe powiadomienie. Zobaczmy kto to. - pomyślałam. Hmm, chwileczkę, czy to nie ten nowy sąsiad mieszkający w domku obok, no ten... Jimmy!- przypomniałam sobie po chwili. Uuu przystojny, ale Bruna nie przebije!- uśmiechnęłam się do urządzenia, odkładając je na bok. Skierowałam się w stronę łazienki, po czym bez pukania do niej weszłam.
- A co tak bez pukania?!- zaśmiał się Bruno. Właśnie stał przy umywalce i golił się.
- A tak jakoś, mój dom, moje zasady.- wystawiłam mu język, po czym zniknęłam za zasłoną prysznica.
- Kusisz, wiesz?- odparł nagle. Mógłbym tam teraz wejść i jeszcze raz wziąć prysznic, tylko razem z Tobą.
- Następnym razem, brudasku.- zachichotałam, na co on też odpowiedział śmiechem.
 ***
Po ogarnięciu się, Bruno poszedł do studia do chłopaków, a ja postanowiłam się przejść na zakupy.
Postawiłam na krótką wyprawę do spożywczaka, niedaleko nas. Po wyjściu z domu, założyłam na uszy słuchawki i ruszyłam w stronę sklepu. Kiedy usłyszałam pierwsze melodie mojej ulubionej piosenki, wspomnienia same pojawiały mi się przed oczami. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam, że właśnie na kogoś wpadłam.
- Przepraszam!- odwróciłam się pośpiesznie, wyjmując słuchawki z uszu.
- Nic się nie stało.- odpowiedział mężczyzna z lekkim uśmiechem na ustach. Jak się okazało był to Jimmy. Gdzie tak pędzisz, sąsiadko?- zagadał.
- Do spożywczego, w lodówce pustki się zrobiły.- uśmiechnęłam się serdecznie, poprawiając grzywkę. Brunet wpatrywał się we mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczami. Przypominały one oczy psów rasy Husky.
- Ja w sumie też na zakupy, tyle że do marketu. Mają tam świeższe rzeczy. Jeśli chcesz, możesz iść ze mną, Razem raźniej!- uśmiechnął się, zapraszając.
- No dobra, skoro tak to idę!- dołączyłam do niego.
- Chyba wczoraj byłaś bardzo zmęczona, od razu zasnęłaś jak poszłaś z tarasu. Chyba, że zwiałaś ode mnie.- zaśmiał się.
- Haha, niee. Po prostu byłam zmęczona.- odwzajemniłam uśmiech.
- To dobrze, bo już bałem się, że czymś Cię uraziłem, albo zraziłem do Ciebie.
- No coś ty!- odparłam zgodnie.
Chwilę później dotarliśmy do sklepu. Oboje krążyliśmy alejkami, dokładając co rusz jakiś produkt do koszyka. Po skończonych zakupach Jimmy odprowadził mnie do drzwi, po czym wymieniliśmy się numerami. Chłopak okazał się być bardzo miłym i uczynnym, może wieczorem zaprosimy go z Brunem na grilla. Po wejściu do domu i rozpakowaniu zakupów, postanowiłam sprawdzić maila. Dawno mnie tam nie było!- pomyślałam. Po zalogowaniu dostrzegłam nową wiadomość. Kiedy ją przeczytałam, myślałam, że to jakiś żart...
________________________________________________________________________________
Witajcie moje dzielne misie! Świeżutki rozdział napisany dzisiaj po północy! Speszjal dla Was! Za komentarze, za wsparcie, za to że jesteście! Kocham Was! :* P.S. Postaram się regularnie dodawać, ale może to być utrudnione poprawką z matmy... Módlcie się za mnie kochani :( A jak na razie enjoy my masterpiece (hahahaha xd) i komentujcie mi tutaj! Chce zobaczyć spam komentarzy i motywacji dla mnie!

czwartek, 16 kwietnia 2015

28


 *Oczami Bruna*

Po telefonie od Phila z wiadomością o odejściu perkusisty natychmiast zadzwoniłem do brata.
- Hej Bruno!- odezwał się wesoło. Dawno nie gadaliśmy.
- Cześć Eric! Tak wiem, trochę głupio wyszło.- westchnąłem.
- Coś się stało?- zapytał.
- Mamy problem z zespołem. Odszedł nam perkusista, a za 3 dni gramy koncert. Pomyślałem, że może chciałbyś z nami zagrać?
- Hmm.. Nie ma to jak ratować tyłek braciszkowi.- zaśmiał się. A co z tego będę miał?
- No hmm, możesz zostać i z nami grać, wypromujemy się.- zacząłem zachęcająco.
- Brzmi fajnie, dobra to kiedy się spotykamy?- zapytał.
- Porozmawiam resztą ekipy i napiszę Ci sms'a, oki?
- Okay. To do zobaczenia.- rozłączył się.
- Całe szczęście, że go mam.- pomyślałem, po czym udałem się do Pauli.

*Oczami Pauli*

- I jak tam Eric?- zapytałam, kiedy wrócił.
- Na szczęście się zgodził.- uśmiechnął się z ulgą. Nie wiem, co bym bez niego zrobił.
- Pewnie znaleźlibyście kogoś innego, ale pewnie nie tak dobrego jak on.- posłałam mu uśmiech, rozkładając się na leżaku. Położył się obok mnie.
- Mrr może posmarować Ci plecki? - zapytał. 
- A możesz, kocie.- odparłam, na co on zaczął rozsmarowywać krem na moich plecach. Robił to tak czule i przyjemnie, że co chwilę mówiłam mu, że pominął jakiś fragment, aby nie przestawał.
- Oj skarbie, na pewno dokładnie wysmarowałem.- odparł, gdy po raz kolejny chciałam wmówić mu, że o czymś zapomniał.
- No, ale ty robisz taki dobry masaż.- zrobiłam smutną minkę.
- Oj koteczku, wieczorem zrobię Ci taki masaż, oki?- obiecał, na co się uśmiechnęłam. 
Wieczorem Bruno wyszedł się spotkać z chłopakami w sprawie Erica itd. Korzystając z "wolnego" domu, puściłam muzykę głośniej i zaczęłam śpiewać. Przy około 15 piosence, zmywałam naczynia, a kiedy się skończyła, usłyszałam za swoimi plecami bicie brawa. Niepewnie odwróciłam się i dostrzegłam Bruna. Uśmiechał się, bijąc brawo.
- Wow Paula, to było świetne.- ucałował mój policzek, na co się zarumieniłam.
- Nie słyszałam jak wszedłeś.- wróciłam do wycierania talerzy.
- Specjalnie zrobiłem to najciszej jak się da, bo nie chciałem przerwać tego pięknego występu w wykonaniu mojej księżniczki.
- Oj już nie słodź mi.- próbowałam się nie rumienić.
- Ojj mój kochany wstydzioszku.- objął mnie w talii i przyciągnął do siebie, całując. 
- Poczekaj dokończę wyciera...- przerwał, całując mnie namiętnie. Odstawiłam, wycierany akurat talerz na blat, rzuciłam ścierkę obok, po czym objęłam go. Bruno podniósł mnie, nadal całując, po czym zaniósł do sypialni. Po przekroczeniu progu pomieszczenia, delikatnie położył mnie na łóżku nie przestając całować. Coraz to kolejne części naszej garderoby lądowały na podłodze obok łóżka. Mulat całował mój dekolt, majstrując przy zapięciu od biustonosza. Dosyć szybko pozbył się przeszkadzającego materiału, odsłaniając przy tym moje piersi. Bawił się na przemian jedną i drugą, schodząc niżej. Chwilę później leżałam kompletnie naga na białej jak śnieg pościeli, która ładnie kontrastowała z moją opalenizną.
- Matko, jesteś taka piękna.- odparł nie przestają mnie całować. 
- Bruno..-westchnęłam tylko, gdy we mnie wszedł. Nasze ciała zgodnie poruszały się w tym namiętnym tańcu. Czułam się bezpiecznie jak nigdy, w jego ramionach było mi beztrosko i błogo. Doszliśmy, a zmęczeni opadliśmy na poduszki. Leżeliśmy w objęciach, a moja głowa spoczywała na klatce piersiowej mulata. Zasnęliśmy w objęciach, jednak ja nie pospałam za długo. Około 2 w nocy, obudziłam się i poszłam do łazienki. Wracając, zahaczyłam o kuchnię, gdzie napiłam się wody. Po powrocie do sypialni, położyłam się, próbując zasnąć. Noc była gorąca, więc po dłuższej chwili postanowiłam pójść na taras. Narzuciłam luźny t-shirt i wyszłam. Położyłam się na leżaku, wpatrując się w niebo. Po chwili usłyszałam czyiś głos.
- Ktoś tu nie może spać?- odezwał się młody mężczyzna z tarasu w domu obok. Był wysoki o średniej budowie i wyglądał na 20-latka. 
- Jestem Jimmy.-przedstawił się, uśmiechając się do mnie.
- Paula.- odpowiedziałam. Widać, że nie tylko ja nie mogę spać.
- Taka pogoda, duszno przed burzą i ciężko zasnąć.- odparł. Ale zawsze można porozmawiać.- puścił mi oczko, na co się uśmiechnęłam.
- Hehe, czemu nie. Więc Jimmy, co robisz?- zagadnęłam.
- Biznes, kupowanie akcji i tak dalej, a ty? Wyglądasz mi na modelkę.- uśmiechnął się.
- Oj nie podrywaj!- zaśmiałam się. Muzyk, ale na razie to w sumie nic z tym nie robię.
- Ah to ty tak ładnie śpiewałaś po południu?
- No niee, nie mów, że Ty to słyszałeś?
- Troszkę było słychać, ale miałem farta, że byłem w ogrodzie, bo inaczej przegapił bym taki fajny koncert.- odparł, na co się zarumieniłam. Na szczęście było dość ciemno, więc Jimmy tego nie dostrzegł.
- Chyba będę lecieć, spróbuję zasnąć.- odezwałam się, kierując do drzwi.
- Dobrze, a jak nie zaśniesz, to jestem tutaj.- pomachał mi na pożegnanie.
- Oki.- zaśmiałam się. Po dziesięciu minutach w końcu zasnęłam.
______________________________________________________________________________
Jest kolejny! Yeah! Staram się jak mogę, żeby były w miarę często, ale nie bijcie :* SPRÓBUJĘ dodać kolejny w weekend, a tym czasem trzymajcie się i komentujcie, bo mało się staracie :(

sobota, 11 kwietnia 2015

27


Świt w Los Angeles jest naprawdę cudny. Słońce powoli wznosi się znad horyzontu, by obudzić wszystkich swoimi ciepłymi promieniami. Zazwyczaj przesypiamy ten wspaniały widok, ale nie dzisiaj. Około godziny 6:00 ryknął telefon Bruna. Lekko zdezorientowana zerwałam się na nogi. Po odkryciu źródła hałasu, szturchnęłam Bruna.
- Telefon Ci dzwoni! - podałam grający sprzęt. Niechętnie odebrał.
- Słucham?
- Stary!!! Nie zgadniesz co się stało!!! - piszczał podekscytowany Phil. Krzyczał tak głośno, że było go słychać z drugiego końca pokoju.
- Stary, jest 6 rano, niedziela!- odezwał się zaspany Bru, przecierając oczy.
- No i co!- krzyknął Phil. Mam dla Ciebie świetne wieści.
- Mam nadzieję, że nie budzisz mnie o 6:00 by powiedzieć o nowym smaku kawy w Starbucks'ie. - powiedział lekko poirytowany.
- Co?! Nie! Urbana jest w ciąży! - piszczał niczym nastolatka, kiedy ujrzy swojego idola.
- WOW! CO?! - Bruno momentalnie się rozbudził. Jak to?!- zapytał z niedowierzaniem.
- Oj normalnie, Stary.  Nie będę Ci opowiadał z kąd się dzieci biorą. - Phil jak zwykle w dobrym humorze.
- Ha ha. Śmieszne, Phil!- zaśmiał się sarkastycznie. No to w takim razie gratuluję! Opiekuj się Urbaną.
- Dzięki Bruno! Będę o nią dbał jak nigdy dotąd. - odparł, kończąc rozmowę.
- Kto to taki ważny o tej porze dzwoni?- zagadnęłam, śmiejąc się. Niech zgadnę, Phil?
- A któż by inny.- odparł kładą się całując mnie w skroń. Urbana jest w ciąży, chciał się pochwalić.
- Słyszałam, tak się podniecał, że słyszało go całe LA
- Phila to cała Ameryka słyszała.- śmiałam się. Ale dobrze, niech się cieszy. W końcu to nie byle powód.- powiedział, po czym wtulił się we mnie i zasnęliśmy. Pospaliśmy 3 godzinki. Po przebudzeniu zjedliśmy śniadanie i postanowiliśmy po raz pierwszy skorzystać z basenu przy domu.
- Bruno!- krzyknęłam, gdy ten mnie ochlapał.
- Bruunoo!- przedrzeźniał mnie piskliwym głosem.
- A masz ty!- zaczęłam go chlapać. Lecz brązowooki był tym razem sprytniejszy. Szybko podpłynął, zanurzył pod wodą i pocałował.
- A co to ma być?- zapytałam, po wynurzeniu na powierzchnię.
- A taki prezent.- uśmiechnął się, ukazując szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
- Kocham Cię, kotku.- pocałowałam go w usta.
- Ja Ciebie też.- odwzajemnił pocałunek. Wtem zadzwonił telefon.
- Odbierz, pewnie Phil.- zawołałam za nim, śmiejąc się.
- Zgadłaś!- odparł, odbierając. No witam przyjacielu.- zaśmiał się.
- Hej, hej. Słuchaj mam dla Ciebie niezbyt dobrą wiadomość.- powiedział poważnie,
- Co się stało?- spytał lekko zaniepokojony.
- Perkusista odszedł i nie mamy nikogo na zastępstwo, a za 3 dni gramy koncert.
- Cholera!- zaklną pod nosem. Musimy coś wykombinować.
- Nie mamy innego wyjścia! Znasz może kogoś, kto jest w miarę dobry?- zapytał.
- Mój brat jest świetnym perkusistą, pogadam z nim.- podrapał się po głowie.
- Mam nadzieję, że się zgodzi. Trzymam za Ciebie kciuki, Bru.
- Odezwę się wieczorem.- odrzekł, po czym się rozłączył. Na jego twarzy widniało lekkie zmartwienie.
- Co jest Bru?- zagadałam.
- Perkusista odszedł, a za 3 dni mamy ważny koncert.- westchnął.
- Pogadaj z Eric'kiem, on wymiata na perkusji.
- Właśnie mam zamiar do niego zadzwonić.- odparł, wybierając numer do brata.
________________________________________________________________________________
Już mam dosyć przepraszania was, po prostu nawet w święta nie miałam czasu na pisanie, bo uczę się aby jakoś obyć się bez poprawki w sierpniu z matematyki. Postaram się aby odcinki były częściej, jednak na razie może to być ciężkie. Jeszcze raz przepraszam i błagam o wyrozumienie, Nie zapomnijcie zostawić komentarza, który mnie zmotywuje i podniesie na duchu, bo ostatnio się nie staracie, a bez was nie będzie odcinków :c.

niedziela, 22 marca 2015

26


Wieczorem, po powrocie Bruna ze studia postanowiłam zapytać się, co kombinuje.
- Bru, o co Ci chodziło z tym wieczorem? - zagadnęłam.
- A no tak! - klasnął w dłonie. Wieczorem idziemy wszyscy na grilla.
- Na grilla? Do kogo? - zdziwiłam się. 
- Phil wraz ze swoją dziewczyną urządzają przyjęcie z okazji nowego domu, będą chłopaki z zespołu i Phil z dziewczyną, więc idziesz ze mną. Będzie fajnie! - cmoknął mój policzek.
- No okay, ale w co ja się ubiorę? - rzuciłam z grymasem. 
- Najlepiej ubranie. - łobuzersko wystawił mi język, po czym się zaśmiał.
- Ha. Ha. Zabawne. - walnęłam go w ramię, kierując się do szafy.
Będąc w sypialni, otworzyłam szafę i stanęłam, wpatrując się w ułożone na półkach ubrania. Kompletnie nie wiedziałam, w co się ubrać, jednak po jakiś 20 minutach byłam gotowa. Wybrałam jasno-jeansowe shorty, kremowy cropp top z nadrukiem oraz wełniany sweterek, na wypadek chłodnego wieczoru. Na nogi wsunęłam swoje czarne vansy, a okulary wzięłam od Bruna. 
 Około 19 wyruszyliśmy w drogę do domu Phila. Trochę nam zajęło trafienie do ich mieszkania, ponieważ zakręcony Bruno pomylił numer domu. Z nim to czasami gorzej niż z dzieckiem. Po dotarciu na miejsce, przywitaliśmy się ze wszystkimi, po czym zaczęłam rozmawiać z Urbaną, która okazała się wspaniałą kobietą. Chłopaki rozpalali grilla oraz popisywali się, popijając alkohol. Ja, Urbana oraz Onie śmiałyśmy się co chwilę, popijając drinki i gadając o wszystkim. Po zjedzeniu upieczonych przez Phila i Bruna przysmakach, wpadłyśmy z dziewczynami na świetny pomysł. 
- Chłopaki, bierzcie gitary i pośpiewajcie nam! - zawołała Onie, uśmiechając się słodko do Phared'a.
- O tak, bardzo dobry pomysł! - odparłyśmy z Urbaną.
- Świetny pomysł! - rzucił Phil. Chodźcie chłopaki, weźmiemy jakieś gitary. - zawołał, kierując się do domu. W ślad za nim ruszyli Bruno i Phared. Po 5 minutach Bruno wrócił z ukulele, Phared z gitarą, a Phil z bongosami. 
- To co śpiewamy? - zapytał Bru, uśmiechając się do mnie.
- To może coś Arctic Monkeys?- rzuciłam. Kojarzycie "When The Sun Goes Down"? - spojrzałam na wszystkich.
- Jasne, no to śpiewamy. - zawołał Phared, grając pierwszy akord.
Kiedy doszliśmy do refrenu, wszystkie gardła równo śpiewały. Później śpiewaliśmy piosenki z naszej "młodości", którym towarzyszyły wspomnienia. 
 ***
Zbliżała się północ i wszyscy się zbierali się do wyjścia. Po pożegnaniu się ze wszystkimi, skierowaliśmy się do domu. Szliśmy chwilę w milczeniu, trzymając się za ręce. 
- Kocham Cię, Bruno. - odezwałam się nagle, a mulat wtulił się we mnie, obejmując moje biodro.
- Jaka piękna noc. - spojrzał na niebo. Ale Ty jesteś piękniejsza. - ucałował mój policzek.
Było tak idealnie. Byliśmy razem, idąc ulicami zasypiającego powoli Los Angeles, a lekki wiatr dmuchał nam w twarze. Bruno uśmiechał się do mnie, a ja do niego. Czułam się naprawdę dobrze ze świadomością, że mam go obok siebie. 
Po dotarciu do domu poszłam wziąć prysznic, a mulat postanowił dotrzymać mi towarzystwa. Chciał nawet pomóc, ale jego plany pokrzyżował telefon od Phila, który postanowił podziękować za wspaniałą imprezę. Podczas, gdy Bru nawijał z Philem, ja skończyłam się myć i położyłam się na łóżku, sprawdzając facebook'a. Kiedy już ułożyłam się do snu, Bruno wrócił z pod prysznica i przytulił się do mnie.
- Dziękuję Ci za wspaniały wieczór. - wtulił się w moje ramię, po czym zasnęliśmy.
_______________________________________________________________________________
I w końcu jest! Kto się nie mógł doczekać, no kto? :D Tak, wiem, znowu była długa przerwa, ale pretensje proszę kierować do szkoły ponadgimnazjalnej, a nie do mnie :c Postaram się, żeby już nie było takich długich przerw, misie. A tym czasem potrzebuję waszego wsparcia w postaci komentarza, który mnie zmotywuje do dalszego pisania i da mi energię :D Chcę tu górę komentarzy!