Cookie

wtorek, 15 lipca 2014

21

Z dedykacją dla wszystkich :)

Po wyjeździe Karoline, dzień zapowiadał się nieciekawie. Z tego wszystkiego się rozchorowałam i czułam się przygnębiona. Teraz wszystko było na naszej głowie, musieliśmy zajmować się domem, zapłacić należne rachunki oraz przygotowywać Bruna na przesłuchanie, które jest już jutro. Kiedy kolejny raz powtarzaliśmy tekst, zakręciło mi się w głowie i upadłam bezwładnie na kanapę. Bruno natychmiast przyniósł mi szklankę wody i kazał się położyć.
- Paula, ale ty jesteś rozpalona.- powiedział, dotykając mojej głowy.
- Chyba ci się wydaje.
- Zaraz przyniosę Ci termometr i się przekonamy.- kierował się do sypialni.
Po chwili wrócił i wręczył mi termometr. Gdy upłynęło 5 minut, sprawdziliśmy temperaturę. Faktycznie, było tam 38 stopni.
- Kochanie, powinniśmy udać się do lekarza.
- Daj spokój, to tylko podwyższona temperatura. Wezmę tabletkę i zaraz mi przejdzie.
- Nie wydaje mi się, ale jak uważasz. Nie będę cię ciągnął na siłę, wiesz co robisz.
Poszliśmy do kuchni, Bruno zrobił mi herbatkę z miodem i cytryną, którą popiłam lek. W trakcie ponownego ćwiczenia, Bruno stwierdził, że chyba nie pójdzie na przesłuchanie. Zszokowana zapytałam dlaczego?
- Mamy teraz za dużo na głowie, żebym mógł rozwijać karierę. Powinienem się teraz Tobą zająć a nie bawić w gwiazdę.
- Bruno, teraz jest świetna okazja, a ja nie jestem małym dzieckiem i sobie poradzę. I tak musisz znaleźć sobie pracę, a to jest idealna okazja bo masz szansę na realizację swoich marzeń i robienia to co kochasz.
- Może i masz rację, ale boję się.
- Rozumiem, że się trochę obawiasz, ale nie potrzebnie, bo masz wielki talent i powalisz wszystkich na kolana.
Później jeszcze chwilę pogadaliśmy i  położyliśmy się wcześniej spać, aby Bruno mógł się wyspać.

*** Następnego dnia, oczami Bruna ***

Wstałem o siódmej i byłem bardzo zdenerwowany, ponieważ budzik nie zadzwonił. Przesłuchanie miało zacząć się o ósmej, a dojazd autobusem zajmował około godzinę. Pospiesznie się ubrałem, wziąłem kabanosy i jedząc, pobiegłem na autobus. Kierowca poczekał na mnie, bo widział jak biegnę, machając do niego ręką. Szybko wszedłem, kupiłem bilet i usiałem z tyłu pojazdu. Niestety nie miałem czasu aby się rozśpiewać, więc musiałem to zrobić po drodze. Śpiewałem wprawki, a ludzie patrzyli się na mnie jak na idiotę. Jedna z pań odwróciła się do mnie i spytała, czy nic mi nie jest. Zrobiło mi się trochę głupio, speszony przeprosiłem i wytłumaczyłem jej, że jadę właśnie na ważne przesłuchanie. Na moje nieszczęście, utknęliśmy w korku w centrum miasta. Koło dziewiątej stałem już pod domem Jamareo. Wbiegłem do garażu i zobaczyłem, że chłopaki składają już sprzęt. Jam kiedy mnie zobaczył, kazał chłopakom wstrzymać się i powiedział, że mamy jeszcze jednego kandydata. Zaśpiewałem im przygotowaną wcześniej piosenkę, a patrząc na ich miny było widać, że chyba im się spodobało. Chłopcy po krótkiej naradzie, dali mi tekst utworu i powiedzieli, żebym spróbował z nimi to zaśpiewać. Oni zaczęli grać, a ja odśpiewałem swoją kwestię.
Powiedzieli, że się odezwą, a ja ruszyłem do domu. Nie zdążyłem przekroczyć progu domu, a Paula zaczęła zasypywać mnie pytaniami, jak mi poszło i co powiedzieli chłopacy. Opowiedziałem jej o wszystkim, a gdy wspominałem o pani w autobusie, myślałem, że się posika ze śmiechu. Widziałem, że już czuje się znacznie lepiej, z czego byłem bardzo zadowolony. W drodze powrotnej wstąpiłem do wypożyczalni, gdzie wypożyczyłem kilka filmów. Kiedy razem oglądaliśmy film, przeszedł sms od Jamareo.

Od: Jamareo
"Witaj Bruno! Razem z chłopakami podjęliśmy decyzję, że to z Tobą chcielibyśmy zacząć współpracę. Jeśli jesteś zainteresowany, wpadnij jutro do nas do studia przy Wallson Street o 10 rano. Liczymy na Ciebie."

Od razu pochwaliłem się Pauli, a ona rzuciła mi się na szyję i powiedziała, że musimy to uczcić i, że przygotuje pyszną kolację. Po dokończeniu filmu, poszliśmy do kuchni i wspólnie przygotowaliśmy zapiekankę, którą później zjedliśmy. Po skończonej kolacji, obejrzeliśmy kolejny film, który był romantyczny i zasnęliśmy w objęciach.

3 komentarze:

  1. hahahahaha, mam nadzieję, że te kabanosy to nie na serio :P a babka w autobusie powinna wyluzować, nawet nie wie, z kim jechała ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Umarłam przez te kabanosy. XD Nadrobiłam zaległości i nie zawaham się przed poganianiem Cię do następnych rozdziałów XD Bru się rozkręca, mrr XD :3

    OdpowiedzUsuń