Cookie

niedziela, 25 maja 2014

17

Rozdział z dedykacją dla N :) Nie bijcie bo głowie, ale jak to ktoś mi kiedyś napisał, w życiu nie zawsze jest cukierkowo. 

Rankiem zastałam Bruna na tarasie, który był przy naszym pokoju. Siedział bez koszulki i pił lemoniadę. Podeszłam do niego po cichu i zakryłam mu oczy, pytając wesoło:
- Kto to?
- Hmm... najpiękniejsza dziewczyna jaką znam- odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Zgadłeś!- zawołałam, siadając na jego nogach.
- Należy mi się nagroda- powiedział, kładąc swoje ciepłe dłonie na moich biodrach.
- To ją sobie weź- szepnęłam mu do ucha, a on obrócił mnie w swoją stronę i powoli zaczął mnie całować. Zamknęłam oczy i położyłam swoje ręce na jego plecach. Zatraciłam się w tym krótkim, ale jakże namiętnym pocałunku.
- Podobają mi się takie nagrody- uśmiechnął się.
- Mnie również- powiedziałam, wstając.
Zarzuciłam na siebie jego koszulę i poszłam do kuchni, gdzie zaparzyłam dwie kawy i zrobiłam nam kanapki. Po skończonej czynności usiadłam przed telewizorem, jedząc kanapki i popijając kawę, gdy przyszedł brązowooki.
- Widzę, że mamy tutaj małego złodzieja- objął mnie, siadając.
- Na prawdę? Nie zauważyłam.- uśmiechnęłam się.
- Dziękuję za śniadanie, jest przepyszne.- odpowiedział, upijając łyk kawy.
- Smacznego kochanie- ucałowałam jego policzek i poszłam pozmywać naczynia. Po chwili pojawił się przy mnie Bru i całował mnie w szyję.
- Skarbie, zmywam teraz.- powiedziałam, a on nie przestawał nie całować.
W końcu ja odwróciłam się w jego stronę, zakręcając wcześniej kran. Po chwili nasze usta się spotkały, łącząc się w coraz głębsze i gorętsze pocałunki. Jego dłonie wędrowały, po coraz to różniejszych częściach mojego ciała. Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się  sypialni, gubiąc po drodze kolejne części garderoby. Byliśmy w samej bieliźnie.
- Skarbie, jeśli nie chcesz iść dalej, możemy przestać.- powiedział w pewnym momencie.
- Nie, nie przestawajmy- wymamrotałam, między pocałunkami.
- Na pewno?- zapytał. Później już nie będzie odwrotu.
- Peter, pragnę cię.- zmysłowo wyszeptałam do jego ucha, co jeszcze bardziej mu się spodobało.
Chwilę potem byłam już pozbawiona biustonosza, a on składał mi coraz gorętsze pocałunki na moich piersiach, powoli schodząc w dół. Jego ręce wędrowały w kierunku koronki moich majtek, a moje oplatały jego plecy. Nasze oddechy stawały się coraz cięższe i głośniejsze. Bruno powoli zdjął ze mnie zbędny ubiór, po czym powoli we mnie wszedł, ciągle patrząc mi w oczy, chcąc z nich wyczytać czy sprawia mi to ból, czy przyjemność. Na początku jego ruchy były spokojne i niepewne, lecz po chwili przyśpieszył, dając nam większą rozkosz. Gdy ponownie przyśpieszył, wbiłam w jego plecy swoje paznokcie, sprawiając mu jeszcze większą przyjemność.
- Ohh, Bruno- wołałam, na co się uśmiechnął i kontynuował całowanie mojego ciała.
Po skończonych pieszczotach, leżeliśmy objęci z uśmiechami na twarzach. Nagle nasze beztroskie wylegiwanie się przerwał dzwonek do drzwi.
- Kto to?- zapytał brązowooki.
- Nie wiem, ale ja otworzę, bo jak to Jam, to może pomyśleć, że Karolina go zdradza.
- Dobra, ale się ubierz, bo tylko ja mogę widzieć twoje piękne ciało.- uśmiechnął się, podając mi swoją bluzę.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Przede mną stał młody mężczyzna w koszulce firmy kurierskiej.
- Dzień dobry. Przyniosłem paczkę dla Pani Karoliny Clarks.- odezwał się.
- Niestety, nie ma jej, ale mogę odebrać jej przesyłkę. Jestem jej siostrą- odpowiedziałam.
- Dobrze. Proszę tutaj podpisać.- wskazał palcem na rubrykę. Proszę bardzo- podał mi paczkę,
- Dziękuję.- rzuciłam, zamykając drzwi.
Paczkę postawiłam na stole w salonie.
- Kto to był?- zapytał Bruno, wychodząc z sypialni. Ubrał się.
- Kurier. Przyszła paczka do Karoliny, to jej odebrałam, bo później musiałaby latać po pocztach.- wyjaśniłam, wskazując na niedużą paczkę.
- Ok, a co robimy teraz?- zapytał.
- Może skoczymy na plażę?- zaproponowałam.
- Dobry pomysł.
Po około godzinie byliśmy na plaży i leżeliśmy na kocu, niedaleko wody. W pewnym momencie ktoś podszedł do mnie i szturchnął moją rękę. Otworzyłam oczy, które mało mi nie wypadły ze zdziwienia.
Ujrzałam Anię.
- Anka? Co ty tutaj robisz?- zapytałam ze zdziwienia.
- Paula, musimy pogadać.- powiedziała pełna powagi.
- Dobra. Przejdźmy się.- zaproponowałam.
- Bruno, ja idę pogadać z Anką, zaraz wracam.- powiedziałam do brązowookiego.
Szłyśmy chwilę w milczeniu, aż w końcu Anka się odezwała.
- Paula, strasznie mi głupio z powodu tamtej sytuacji. Zachowałam się jak idiotka.
- Rozumiem i nie musisz przepraszać. Tęskniłam za tobą.- powiedziałam spokojnie, przytulając ją na zgodę.
- Dziękuję Ci i przepraszam.- wyszeptała cicho.
- A tak w ogóle co u Ciebie?- zapytałam. Jak się tutaj znalazłaś?
- Przyjechałam, żeby z Tobą pogadać Paula i obawiam się, że to nasza ostatnia rozmowa.- na jej twarzy widniał niepokój.
- Anka, co ty chrzanisz?- zapytałam oburzona. Co się dzieje?
- Widzisz, po rozstaniu z Philem czułam się samotna, więc poszłam do klubu. Poznałam tam fajnego typka, ale po tygodniu stwierdziłam, że nie jesteśmy sobie pisani. Do niego nie dochodzi ta wiadomość i ściga mnie. Groził mi, że jak do niego nie wrócę to tego pożałuję. Paula, boję się.
- O kurwa.- wymknęło mi się. Nie powinnaś tutaj być, a jeśli coś Ci się stanie?
- Spokojnie Paula, tutaj...- padł strzał, a ona lekko upadła na ziemię. Dostrzegłam z daleka uciekającą sylwetkę.
- Anka!!! Anka, kurwa!!!- darłam się, trzęsąc jej ramionami. Anka, nie rób mi tego!!!- wrzeszczałam, a Bruno momentalnie do mnie podbiegł.
- Co jest?- zapytał mega zdziwiony.
- Ktoś ją postrzelił! Wzywaj karetkę!- krzyczałam, nadal potrząsając jej ramionami.
- Paula uspokój się.- starał się mnie uspokoić.
- No wezwij kurwa tę karetkę!!!- wydarłam się na całe gardło, a on zadzwonił.
Po niecałej minucie przyjechało pogotowie i niestety stwierdziło zgon na miejscu. Nie mogłam się uspokoić. Płakałam, krzyczałam, a Bruno tulił mnie i próbował uspokoić.
- Proszę jej to podać.- powiedział ratownik medyczny, podając Brunowi tabletkę. Po tym uspokoi się i zapomni na trochę o tej sytuacji.
- Dziękuję.- odparł i zabrał mnie na koc.
Kazał mi to wypić. Nie chciałam tego zrobić, ale w końcu uległam i popiłam pigułkę. Po upływie minuty czułam się jak w bajce. Ja byłam księżniczką, a Bruno moim księciem. Jechaliśmy kucykami (taksówką) do naszego zamku (domu Karoline). Bruno wniósł mnie po schodach do sypialni, bo ja za bardzo skakałam po chmurkach. Potem stałam się tak senna, że zasnęłam w jego ramionach. Obudziłam się w objęciu Bruna, przez chwilę nie wiedząc co się stało. Po dłuższej chwili wszystko mi się przypomniało, a po mojej twarzy spływały małe stróżki łez. Bruno obudził się i mocno mnie przytulił, na co odepchnęłam jego ramiona i pobiegłam do łazienki.
- Otwórz mi!- krzyczał.
- Daj mi spokój, to wszystko moja wina- mamrotałam przez łzy.
- To nie jest wcale twoja wina!- starał się być spokojny.
- Co się tutaj dzieje?- zapytała Karoline, wchodząc do mieszkania.
- Błagam pomóż Pauli.- zawołał Bruno.
- Ale co się stało?- zapytała zaniepokojona.
- Ktoś zabił Ankę na jej oczach i wbiła sobie do głowy, że to jej wina.
- Paula, chodź do mnie.- mówiła spokojnie Karoline.
- Nie!- krzyknęłam.
- Bruno idź do siebie, później pogadamy.- powiedziała spokojnie, a on poszedł i bezradnie usiadł na łóżku chowając głowę w dłonie.
- Paulinko, Bruna nie ma wpuść mnie. Porozmawiamy sobie.- mówiła spokojnie.
W końcu jej otworzyłam, a ona rzuciła się na mnie, przytulając mnie i zabrała mnie do swojego pokoju. Siedziałam jej na kolanach, jak kiedyś gdy byłam mała, a ona była moją starszą siostrą u której mogłam się wypłakać. Ta rozmowa bardzo mnie uspokoiła. Spałam dzisiaj z Karoline. Wiem, że zraniłam Bruna, chociaż chciał dla mnie jak najlepiej, ale musi mi to wybaczyć.

*** Oczami Bruna***
Myślałem, że na tym wyjeździe odpoczniemy, zrelaksujemy się i zbliżymy, ale jak widać musiała się pojawić Anka. Rozumiem, że to nie jej wina, ale spójrzcie na Paulę. Ona bardzo to przeżywa, a ja czuję się bezradny. Chcę jej pomóc za wszelką cenę, ale nie wiem już jak. Dzisiaj śpi z Karolą. Ona dobrze na nią wpływa i mam nadzieję, że jutro będzie lepiej.

18 komentarzy:

  1. Mrrr :) Szkoda, że zabili Ankę, ale przynajmniej nie wpadła w kartony xD Rozdział super i mam nadzieję, że Paula sobie poradzi ze stratą przyjaciółki. P.S. Mam powiadomienia, kiedy jest nowy rozdział i mogę komentować jako pierwsza :D

    OdpowiedzUsuń
  2. łohoooo, świetny rozdział! jestem nawet bardziej, niż usatysfakcjonowana :D
    oby tak dalej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schlebiasz mi :) Mam power na kolejny rozdział :D

      Usuń
  3. Odcinek świetny :-* ciekawe jak dalej sie potoczy. Mam nadzieje ze Anka jednak przeżyje. Czekam na kolejny z niecierpliwościa :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. I tutaj niestety muszę Ci powiedzieć, że to zgon i już z tego nie wyjdzie :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. Kolejny będzie specjalnie dla Ciebie moja droga :) P.S. Pozdrów Jordanka od cioci :D

      Usuń
    2. Iwona, dla Ciebie nigdy. Za mało czekolady jesz i nie będzie :P

      Usuń
    3. Czekolady nigdy za wiele :D P.S. Jak dostanę czekoladę, to w piątek rozdział :)

      Usuń
    4. http://dzidziusiowo.pl/images/stories/dzidzius/00000/po_godzinach/dom_i_kuchnia/czekolada-550x350.jpg proszę, smacznego :D

      Usuń
    5. Taką to sobie możesz sama zjeść :P Ja chcę prawdziwą :)

      Usuń
    6. to właśnie ja sobie zjem prawdziwą, a Ty wcinaj taką :P

      Usuń
  6. taka się nie liczy!Prawda Paulinko?? haa i głupio Ci teraz?! Tak w ogóle to nie pyskuj,bo...powiem Jordanowi ooo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Ale Natalie to Natalie, po niej to się można było spodziewać :D Już Jordan leci cię oblać wodą :)

      Usuń
    2. jak mnie ładnie przechrzciłyście ;D

      Usuń
    3. haa no i widzisz trzeba było nie zaczynać!! pamiętaj NIE ZADZIERAJ Z FRYZJEREM :D

      Usuń
    4. Jordan to najlepszy fryzjer ever :)

      Usuń