Cookie

sobota, 19 kwietnia 2014

10

W ciągu pół godziny wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w wygodny t-shirt, bawełniane shorty i na to nałożyłam mój ulubiony sweter, bo było chłodno. Przed przyjściem Bruna jeszcze zaparzyłam nam herbatę. Bruno wchodząc, zamknął dokładnie drzwi, żebym się nie bała i usiadł na kanapie. Zdecydowaliśmy się spędzić wieczór na pogaduchach. Jakoś nie mięliśmy ochoty na film, na którym pewnie bym zasnęła. Siedziałam oparta o jego ramię (w końcu jesteśmy parą). Jestem z tego zadowolona, bo już nie muszę się kryć z tym, kiedy chcę się do niego przytulić lub zapatrywać się w jego piękne oczy. On chyba też był z tego zadowolony i czułam, że nie będzie się zachowywać jak na przykład mój były, dla którego byłam ''zabawką na pokaz''. Było romantycznie. Siedzieliśmy na kanapie w salonie, przy kominku, przykryci kocem, pijąc herbatkę i patrząc sobie w oczy.Przez pewien czas milczeliśmy, a potem Bruno powiedział coś, z czego byłam tak zadowolona, że w głębi duszy skakałam z radości jak wariatka.
- Wiesz Paulina cieszę się, że w końcu mogłem powiedzieć o swoich uczuciach. Nie chciałem się kryć z tym, że cię kocham i tym, że chcę być dla ciebie nie tylko przyjacielem. Chcę się Tobą opiekować i sprawiać, że będziesz czuć się niesamowicie, że dzień nie będzie rutyną, ale będzie przepełniony przygodami i Twoim uśmiechem- powiedział, całując mnie w czoło i obejmując.
- Ja też się cieszę Bruno.- powiedziałam, wtulając się w niego.
- Teraz chcę, żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie ważne co się stanie i która to będzie pora dnia, czy nocy.- powiedział, śmiejąc się.
Po tym, co powiedział zapatrzyłam się w jego oczy. Czułam, ze w nich jestem całym jego światem. To było niesamowite, cudowne, nie do opisania.
- Masz piękne oczy- rzuciłam nagle. Takie piękne, szczere... Kocham je, kocham cię Bruno i nigdy nie przestanę.- wyszeptałam, po czym przytuliłam się do jego torsu. Pachniał jeszcze perfumami, które sprawiały, że moja miłość do niego potęgowała.
- Mój skarb.- wyszeptał, wtulając się do mnie.
Leżeliśmy tak wtuleni w siebie, patrząc na ciepły płomień kominka i słuchając bicia naszych serc. Powoli zasypiałam w tym raju, ale czułam jak Bruno ostrożnie bierze mnie na ręce i wnosi do sypialni, powoli kładąc na łóżku. W pewnym momencie przed moimi oczami pojawiły się obrazy snu, które sprawiały, że chciałam się obudzić, lecz nie mogłam. Wszystko było czarne, a na niebie pojawiały się płomienie i krew. Widziałam  śmierć wielu ludzi, widziałam też mojego ojca, który mnie gonił, a ja nie mogłam uciec. Bruno rzucił się, by mnie ratować, ale ojciec go zabił. Znalazłam tępy nóż, którym zaczęłam dźgać ojca i krzyczeć przez łzy na niego, że zepsuł mi życie, że jest skończonym dupkiem oraz inne obelgi. W pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie szturcha za ramię i sen się skończył. Zerwałam się jak oparzona i zobaczyłam zaniepokojonego Bruna. Wtuliłam się w niego ze łzami w oczach.
- Spokojnie Paula, to tylko zły sen. Jego tutaj nie ma, ze mną nic Ci nie grozi.- mówił zaniepokojony, tuląc mnie coraz mocniej.
No tak, krzyczałam przez sen, więc o wszystkim wiedział.
- Ale on, ale cię zabił, ale...- rzucałam przez łzy.
- Cii...-szepnął. Chodź do mnie.- ocierał moje łzy i przytulał. On nic Ci nie zrobi. Nie pozwolę mu na to, dobrze wiesz.-zapewniał swoim słodkim głosem.
- Yhym..-mruknęłam wtulona.
Po jakiś 20-30 minutach położyliśmy się, próbując ponownie zasnąć, ale bez skutku. Bruno zaparzył mi herbatkę na uspokojenie i był ciągle ze mną, mimo tego, że trochę chciało mu się spać. Po jej wypiciu położyłam się i wtuliłam się w niego.
Rankiem obudził mnie telefon od mamy, czy jestem cała i ogólnie co porabiam. Szybko odebrałam próbując nie budzić Bruna i powiem, że nawet mi to wyszło, bo słodziak przekręcił się tylko na drugą stronę.
- Halo?- powiedziałam zaspana.
- Hej córciu.- powiedziała jak zawsze wesoła.
- No hej mamo.
- Co u Ciebie? Co porabiasz?
- Spałam troszkę, ale mnie nie zbudziłaś, bo już leżałam.- skłamałam. U mnie dobrze, a co u ciebie, bo dawno nie rozmawiałyśmy.
- Aaa wiesz jak to jest.- powiedziała trochę zmartwiona. Pani Jula jest chora, na szczęście już z nią lepiej, ale muszę jechać na spotkanie za nią. Poradzisz sobie sama w domu? Starczy Ci pieniędzy na jedzenie?
- Rozumiem.- powiedziałam spokojnie. Tak starczy i poradzę sobie. W końcu niedługo kończę 19 lat, więc nie pytaj się jakbym była siedmio-latką. A zawsze może pomóc mi Bruno albo Pani Hernandez.
- Bruno? Pani Hernandez?- zapytała zdziwiona.
- Mówiłam Ci o tym chłopaku z muzycznej, a Pani Hernandez to jego mama. A swoją drogą miła kobieta.
- Aaa no ten przystojniak.- zażartowała.
- Mamo!- udałam oburzoną. Z resztą On jest zajęty- zachichotałam.
- Przez Ciebie?- zapytała.
- Tak- udawałam dumę.
- Dobrze, tylko nie róbcie głupstw i nie roznieście domu.
- Wiem mamo. Z resztą on jest inny. Złoty chłopak, troskliwy i niesamowity. Zawsze mi pomaga.
- No to super. Dobra ja muszę kończyć, bo mam konferencję za chwilkę. Trzymaj się i dzwoń w razie czego.
- Dobrze, papa.- pożegnałam się.
- Paa.- odpowiedziała i rozłączyła się.
Siedziałam na kanapie i się zamyśliłam, a po chwili przyszedł Bruno.
- Witaj moja piękna.- przywitał się, dając soczystego buziaka.
- Hej przystojniaku.- odwzajemniłam jego pocałunek.
- Przestań, bo się zarumienię.- śmiał się.
- No dobrze.- śmiałam się.
- Dzisiaj idziemy do mnie na grilla.- wyrwał nagle. W końcu poznasz moje siostry i psiaka. Od teraz należysz do tej rodziny.- powiedział, uśmiechając się.
- No dobrze kochanie.- powiedziałam tak do niego pierwszy raz, na co zareagował uśmiechem.
- Możesz mówić do mnie tak częściej.- puścił oczko.
- Jak zasłużysz.- powiedziałam z udawaną powagą.
- Zasłużę, zasłużę.- powiedział i dał mi buziaka.

***Oczami Bruna***
Niesamowicie spędziliśmy wieczór siedząc przy kominku i rozkoszując się swoją obecnością. Kiedy czułem, że Paula zasypia na moim torsie, zaniosłem ją do jej sypialni, wyłączyłem kominek i sam położyłem się obok niej, jednak po niecałej godzinie obudziły mnie krzyki. To była ona, krzyczała i płakała., że jak ktoś mógł mnie zabić, że jest dupkiem i że zmarnował jej życie. Domyśliłem się, że chodzi o jej ojca. Mniej-więcej wiedziałem, że miała nie za piękne dzieciństwo, ale nigdy nie opowiadała mi szczegółów. Może kiedyś się przede mną otworzy i opowie co ją trapi. Na razie nie chcę na nią naciskać. Zacząłem ją szturchać, by zabrać ją z tego koszmaru. Była wystraszona, więc przytuliłem ją i dałem jej poczuć bezpieczeństwo. Kocham ją i traktuję ją jak jedną z sióstr, a za razem dziewczynę. Poszedłem jej zaparzyć herbatkę na uspokojenie, a kiedy ją wypiła, przytuliłem ją do siebie i gładziłem jej głowę. W końcu zasnęła, więc i ja mogłem się położyć. Rano słyszałem jak rozmawiała z mamą o mnie. Na prawdę mi ufa i nie mogę tego zepsuć. Nie mogę skrzywdzić tak niesamowitej osoby jak ona- jest ona dużą częścią mojego życia i dla niej jestem w stanie się poświęcać. Zaproponowałem jej grilla u nas. Będzie mogła poznać w końcu Jaime, Tiarę, Tahiti, Presley oraz psiaka Geronima. Wiem, że moje siostry ją polubią, a może nawet się zaprzyjaźnią.
__________________________________________________________________________________ Witam witam kochani! :* Z okazji świąt Wielkiej Nocy życzę Wam wszystkim spokojnych i spędzonych w rodzinnym gronie świąt oraz dziewczyny, żeby wszystkie kalorie poszły w cycki :D Wiem odcinek nie najlepszy, ale wybaczcie mi tym, że musiałam siedzieć w kościele 2 godziny :/ Jak mi się uda to jutro w prezencie otrzymacie kolejny rozdział :) A ten rozdział dedykuję Magdzie (możecie ją czytać tutaj --->  http://mystoryaboutbrunomars.blogspot.com ).

 NIE ZAPOMINAJCIE O CENNYCH KOMENTARZACH, KTÓRE ODGANIAJĄ MOJEGO LENIA I MOTYWUJĄ DO PISANIA! ;)

2 komentarze:

  1. Awwww *_*
    Piękny!
    Musiałam czytać z przerwami, bo bym sie poryczała ze wzruszenia.
    I jeszcze dedykacja.
    Od razu mam lepszy humor :D
    Już nie mogeę doczekać się następnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam poprawić Twój humorek :D Lubię uszczęśliwiać ludzi :) Następny już jest, myślę że nawet fajnie mi wyszedł :D

      Usuń